Świadectwo psychomanipulacji


Jestem matką pozbawioną kontaktu z córką w podstępny sposób zwerbowaną do społeczności baptystów.

Nie mogąc pogodzić się z faktem zaistniałych okoliczności,
pragnę tą drogą przedstawić wszystkim w jaki sposób i jakimi metodami posługują się baptyści rekrutując nowych wyznawców powiększając swą liczebność.
W kontekście przeżytych doznań powinnością moją jest przestrzec i uczulić rodziców aby zwracali uwagę na wszelkie kontakty swoich dzieci z osobami spoza własnego kręgu przynależności religijnej.
Koleżeństwo,przyjaźń,zaufanie(uczucia z gruntu powszechnie akceptowane) są najczęściej wykorzystywane do manipulacji mentalnej na osobie werbowanej do sekty lub grupy kościelnej.
Bądźcie czujni i nie ignorujcie pojawiających się zmian w zachowaniu i upodobaniach bliskiej Tobie osoby.Świadczyć bowiem one mogą o dokonanej na niej psychologicznej manipulacji -

pierwsze niepokojące objawy.

Dotknięta takim doświadczeniem pragnę je na tym blogu przedstawić z nadzieją,że opisana sytuacja stanie się przestrogą dla innych.

Byłam mimowolną, w pełni nieświadomą współtwórczynią dramatu rodzinnego.
Mimowolną,bo nie przewidziałam skutków akceptowanej przeze mnie (nie było zresztą powodu aby postąpić inaczej) przyjaźni córki ze szkolną koleżanką przynależnej do Kościoła Chrześcijan Baptystów.
Sympatyczna,miła i grzeczna dziewczyna ,dobra koleżanka,często bywała w naszym domu.Wyjeżdżały razem na wakacje.
Po powrocie z jednych z ostatnich wspólnie spędzonych wakacji w krótkim czasie w zachowaniu córki pojawiły się zmienne nastroje.
Doskonałe relacje między nami zaczęły się psuć i przybrały charakter wrogości ze strony córki.Urywał się kontakt.
Czas pokazał powód zmian w jej zachowaniu i otworzył oczy na rzeczywistość.Gorzką rzeczywistość dnia w którym usłyszałam -„Matką moją nie jesteś .Od dziś możesz mnie traktować tak jakby mnie samochód przejechał”.
Stała się bardziej wroga,daleka,niedostępna i zagubiona.
Próba jakiegokolwiek porozumienia się spełzała na niczym.
Na moje pytanie dlaczego zachowuje się tak agresywnie,odpowiadała krzykiem„bo tak trzeba,pamiętać będziesz to siedem dni”.Krzyczała, szamotała się rozdarta wewnętrznie,
szalała,okazywała pogardę,obrzydzenie i niechęć do osób sobie najbliższych,poniewierała wszystkimi świętościami w domu.
Na dźwięk mojego głosu dostawała torsji a ciało zmieniało barwę.Próbowałam dotrzeć do niej i zrozumieć powód takiego postępowania.Chciałam jakoś jej pomóc,ale to wszystko wywoływało w niej tylko agresję.Trudno było mi zrozumieć tak diametralną zmianę jej charakteru.Była osobą dojrzałą i samodzielną ,zrównoważoną psychicznie,dobrze rozwiniętą intelektualnie o czym świadczy fakt ukończenia przez nią Uniwersytetu Śląskiego.
Wybiegała z domu mówiąc,że ” biegnie do Boga,prawdy i wolności „.Zaglądała do domu na krótko i bardzo rzadko.
Wychodząc tłumaczyła się pośpiechem i brakiem czasu.
Zrozumiałam,że zachowanie córki jest efektem poddania jej działaniu technikom psychomanipulacji.
Po półrocznej nieobecności wróciła do domu. Myślałam,że wszystko wraca do normy.Byłam w błędzie.
Teraz myślę,że był to swoisty egzamin,test lojalności i odporności psychicznej na wpływ otoczenia zewnętrznego,zwłaszcza rodzinnego.
Był to sprawdzian i ocena psychicznego podporządkowania grupie w której uczestniczyła.
„Wróciła” do domu fizycznie,obca duchem,odległa.
Jedynym wzorem i autorytetem stali się dla niej baptyści.Poza nimi ignorowała cały świat.Stała się wrogiem, nie czuła więzi rodzinnej. Z pasją wyrażała krytykę osób przejawiających bądź okazujących bliskość w stosunku do siebie.Mówiła,że nie może patrzeć na takie zachowanie.Denerwowała ją czułość i dobre słowo.
Sprawiała wrażenie totalnie zniewolonej, obcej,bez potrzeby ciepła rodzinnego i wszystkiego co normalnemu człowiekowi,członkowi rodziny potrzebne.
W niedługim czasie oznajmiła,że wychodzi za mąż.
Mężem miał zostać student WBST -Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne w Warszawie.
Na dwa miesiące przed wyznaczoną datą ślubu córka opuściła dom z sobie znanym człowiekiem,informując,że jest to przyjaciel.
Zobaczyłam ją dopiero w dniu jej ślubu który odbył się w Kościele Chrześcijan Baptystów w Katowicach.
Przyjęcie weselne zorganizowane na około 80 osób zostało wydane w niższej kondygnacji kościoła.
Po ślubie wyjechali do Warszawy i zamieszkali w ośrodku Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego w Warszawie Radości przy ul.Szczytnowskiej.Po ukończeniu studiów wynajęli pokoik w Warszawie.Przyszedł na świat wnuk,a po nim drugi.Wówczas relacje pomiędzy córką i mną oraz rodziną poprawiły się.
Najwyraźniej nie odpowiadało to mojemu zięciowi.
Pojawiły się intrygi w postaci niejasnych telefonów wskazujących na mnie czym rzekomo wprowadziłam zamęt w ich życiu małżeńskim.
Innym razem ,podczas próby odwiedzin rodziny córki spotkała mnie bardzo przykra niespodzianka.
Córka wyszła na zewnątrz i oznajmiła ,że do mieszkania wpuszczona nie będę,gdyż po ostatniej mojej wizycie dzieci były strasznie rozdrażnione i nie spały po nocach.Banalny pretekst nijak nie pasował do córki jaką znam i wychowałam,dla której,sprzed przystąpienia do baptystów,byłam kochaną mamusią.
Mimo tej przykrej sytuacji mobilizowałam siły i starałam się ją odwiedzać.W czasie tych krótkich spotkań widziałam w oczach córki przejawy hamowanej radości.W rozmowie dały się zauważyć;niepamięć pewnych oczywistych zdarzeń , obojętność i niepewność. Na wstępie pisałam, że córka mówiła,że to co robi czy mówi ” będziesz pamiętać tylko siedem dni”.
Przyszłość pokazała,że mimo upływu czasu wszystko dokładnie pamiętam ,natomiast córka nie.

Izolowanie córki od rodziny i świata ma na celu utrzymywanie jej w stanie ograniczonej świadomości w ramach której narzucone zasady uznane są za jedyne i absolutnie prawdziwe.

Zdumiewająca jest postawa i zachowanie mojego zięcia,który bądź co bądź ukończył Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne.
Bez żadnego powodu okazuje wrogość i nienawiść do mojej osoby i całej mojej rodziny.
Któregoś dnia ,kiedy zajechałam do córki,zięć wykrzyczał, że mam się wynosić.Rzucał na mnie moją garderobę i poniżał bez żadnego powodu.Innym razem po prostu wyrzucił mnie za bramę używając siły fizycznej.
Chamstwo i nieprzyjaźń jaką okazywał mi zięć była obserwowana przez panią(opiekunkę-cień),która została mu przydzielona z chwilą rozpoczęcia nauki w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym w Warszawie.
Osoba ta pełniąc funkcję „cienia” sprawowała nadzór nad całością życia rodzinnego mojej córki.Odnosiła się do mnie w sposób arogancki i lekceważący.

Przejawy wrogiego traktowania ze strony zięcia dotknęły również jego rodziców.Rozkładają bezradnie ręce nie mogąc”odnaleźć” dawnego syna ,z którym teraz nie można nawiązać normalnego kontaktu.
Podobnie jak ja od córki usłyszałam,że nie jestem jej matką tak w tym przypadku ojciec usłyszał od syna,że „nie jest jego ojcem „.

Bez wątpienia został baptystą w podobnych okolicznościach jak moja córka i przeszedł podobną drogę transformacji.

Waga wartości jaką prezentuje jest pewnie adekwatna do stawianych mu wymagań w trakcie studiów i po ich ukończeniu.
Przywództwo,kierownictwo,liderowanie,pastorowanie (w tym pewnie nieomylność również) ,psychologia z poszerzeniem zdolności sprawnego komunikowania się i sposobów wpływania na innych,jest wpisane w kształtowanie osobowości studenta Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego.

„Uwrażliwienie na wyzwania życia społecznego – rozumiem,że życia rodzinnego także – kształtowanie otwartości na potrzeby innych i gotowość do służby”,to jeden z tematów objętych programem nauczania w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym.

Pozazdrościć skuteczności.

Córka podporządkowana całkowicie,bez własnego zdania, z ograniczoną świadomością oceny sytuacji, nie ma wpływu na swój los,odizolowana,pokorna zamknięta w sobie,obojętna na świat zewnętrzny, zdominowana i dostosowana ,tak to określę,do potrzeb tych którzy nią zawładnęli.
Zamknięte środowisko,nadzorowane do granic kontakty z „obcymi” ludźmi ogranicza szansę na otwartość i konstruktywne myślenie.
Zagrożeniem jest otwarty świat i to co on niesie.
Jest psychicznym więźniem hermetycznego środowiska,skutkiem czego bytuje w izolacji, na marginesie toczącego się wokół życia.Pozbawienie córki swobodnego kształtowania własnej niczym nieskrępowanej rzeczywistości,godzi w jej tożsamość ,
prawo do wolności intelektualnego rozwoju i światopoglądu.

Wnuki od samych narodzin pozbawione są możliwości wszelkich kontaktów z rodzinami tak z jednej jak i z drugiej strony.Wychowywane są jedynie wśród członków kościoła do którego należą rodzice.
Nie mogę pogodzić się z faktem,że w Kościele Chrześcijan Baptystów,będącym przecież,jak w nazwie,chrześcijańskim,opartym na doktrynach Pisma Świętego,relacje rodzinne nie mają wartości.

Kończąc, zacytuję motto mojego profilu:
Od grzechu i mądrość człowieka nie uwolni, popełnić go może każdy.- Mikołaj Gogol
Dodam:

Łatwo go popełnić.Trudno się do niego przyznać.

Matka.

--
Alicja


Czy spotkałeś/aś się z podobnym przypadkiem ?

środa, 31 grudnia 2008

Pragnę tylko normalności

Mam nadzieję,że córka i zięć przeczytają opublikowany tekst który będzie przyczynkiem do zastanowienia się nad opisanym problemem i zrozumieją mój żal i rozgoryczenie.
Podobno dobro czyni dobro, a zło trzeba zwalczać dobrem.Mojej miłości i dobroci jest wystarczająco dużo,żeby zapomnieć o całym złu.Córka, niezależnie jaką drogę życiową obrała,pozostaje moją córką i kocham ją.Potrzebuję jej bliskości,kontaktu z wnukami i dobrych relacji z zięciem.
Modlę się o to z nadzieją,że Bóg mnie wysłucha.

17 komentarzy:

  1. Przykra sprawa.Czy córka na pewno przynależy do baptystów?Opisany przez Ciebie temat wskazuje na jakąś sektę a nie baptystów.
    KIM SĄ BAPTYŚCI?
    http://www.wbst.edu.pl/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=4

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Nieznajomy,że zainteresowałeś się tematem.Z racji przeżywanego problemu,o baptystach wiem bardzo dużo,głównie z internetu.To co głoszą i piszą o sobie nijak się ma do rzeczywistości a w odniesieniu do opisanej sprawy z pewnością nie jest zgodne z zasadami Pisma Świętego.
    Nie jest moją intencją szkalować nikogo.
    Wiem gdzie jest moja córka,kim jest jej mąż,jaką szkołę kończył i kogo reprezentuje.
    Publikacja mojego Blogu ma celu publicznie zainteresować problemem odpowiednie osoby mające wpływ na kreowanie wizerunku baptystów i kształtowanie świadomości współwyznawców zgodnie z nauką chrześcijan biblijnych.Mam nadzieję,że publikacja ta dotrze do baptystów i w jakiś sposób wpłynie na zmianę ich postawy,
    która w konsekwencji poprawi stosunek córki do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,

    Pani historia jest jak najbardziej interesująca, ale myślę że po prostu pani nie akceptuje tego, że córka wybrała inną drogę życiową.

    Na świecie są setki milionów baptystów i z pewnością nie jest prawdą, że ten Kościół jest sektą. Przyjmując Pani tok rozumowania, sektą może być także Kościół Katolicki, a Pani będąc jego pierwiastkiem stara się poprzez psychomanipulacje przywrócić zgubioną owcę (w Pani mniemaniu) na jego łono... Wiele kościołów na siłę próbuje zbudować jakiś dziwny system czynników, które w połączeniu dają rezultat:
    - Jest w sekcie.
    - Nie jest w sekcie.

    Tymczasem sekta od zwykłego kościoła odróżnia się jedną jedyną rzeczą:
    - Sekta uniemożliwia lub też w znaczny sposób ogranicza odejście członka ze wspólnoty i czyni to na różne sposoby (ograniczenie finansowe, psychiczne, fizyczne...).

    Z Pani wypowiedzi zaś nie wynika jakoby córka skarżyła się na kościół, w którym się obecnie znajduje. Nie wynika z tego tekstu jakoby była wykorzystywana, czy faktycznie manipulowana albo żeby ktoś utrudniał jej odejście z kościoła. Czy bierze pani pod uwagę taką możliwość, że córka po prostu tam jest szczęśliwa? Z tekstu wynika tylko tyle, że utraciła Pani z dzieckiem kontakt. I tutaj pytanie:
    - Czyja to wina? (Pani, dziecka, kościoła, środowiska szkolnego czy środowiska rodzinnego i sąsiedzkiego?) Nie wierzę w to, że utrata kontaktu spowodowana była jedynie zmianą kościoła. Myślę, że drażliwość córki na panią jest efektem zupełnie innych rzeczy. I stąd pytania:
    - Czy próbowała pani zachęcić córkę do powrotu do Kościoła Katolickiego? I jeśli tak, to w jaki sposób?
    - Czy próbowała pani zrozumieć w co obecnie wierzy pani córka?
    - Napisała pani, że wierzenia baptystów są niezgodne z Pismem Świętym. Czy próbowała pani konfrontować wierzenie córki z tym, co można przeczytać w Biblii? Jeśli tak, to proszę podać jakiś przykład.
    - Czy byłaby pani gotowa zaakceptować odmienność wyznaniową swojej córki?
    - Czy poza zerwaniem kontaktów z rodziną pani córka dopuszcza się czynów niewłaściwych - sprzedaje narkotyki, prostytułuje się, kradnie itp.?

    Staram się zrozumięć całą sytuację i stąd te pytania i wątpliwości... przez lata staram się patrzeć na świat z szeroko otwartymi oczyma i pomimo dużych chęci - nie rozumiem, w czym tak naprawdę tkwi problem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj .
    Zadałeś wiele pytań na które odpowiedz jest w moim blogu.Sama zadaję sobie pytanie jaka jest moja wina w całym zdarzeniu,kiedy i w jakim momencie i co zaniedbałam.
    Nie było żadnych niepokojących przesłanek w postępowaniu córki,dających podstawę do jakiejkolwiek reakcji, na różnej płaszczyżnie.
    Fakt,że akceptowałam kontakty koleżeńskie z osobą przynależną do baptystów świadczy chyba o mojej tolerancji i braku uprzedzeń do odmiennej przynależności kościelnej,tym bardziej,że opartej o podobne zasady.
    W moim blogu opisuję w jakich okolicznościach straciłam kontakt z córką nie podając innych przyczyn,bo ich nie było.Relacje z córką były poprawne do momentu powrotu z wakacji na których była ze wspomnianą w blogu koleżanką.
    Gwałtowna przemiana w zachowaniu córki i to co póżniej nastąpiło,nasuwa tylko jeden wniosek.
    Moje rozgoryczenie nie wynika ze zmiany przynależności religijnej córki,lecz z braku możliwości nawiązania z nią bezpośredniego kontaktu.
    Pytasz "Czy byłaby pani gotowa zaakceptować odmienność wyznaniową swojej córki?".
    W moim blogu nie doszukałam się treści negującej jej decyzję.To jej suwerenna decyzja.Nie zamierzałam i nie zamierzam w żaden sposób wpływać na jej wybór.
    Pytasz również "Czy bierze pani pod uwagę taką możliwość, że córka po prostu tam jest szczęśliwa? ".
    Ależ tak i mam nadzieję ,że tak jest.
    Niech więc tym szczęściem podzieli się z matką.Niech jej opowie o swoim życiu,o osiąganych sukcesach ,o szczęściu rodzinnym,o swoich dzieciach a moich wnukach i w ogóle.
    Na pytanie "Czy próbowała pani zrozumieć w co obecnie wierzy pani córka?"
    odpowiem,że będąc baptystką wierzy tak samo jak ja w Boga i to co głosi Pismo Święte.
    Skąd więc tyle sprzeczności w postępowaniu lepiej rozumiejących Pismo Święte.?!

    Publikowany blog nie jest rezultatem niepohamowanej histerii lecz świadomym poszukiwaniem drogi do nawiązania kontaktu z córką i wyrazem matczynych pragnień i odczuć.

    PRAGNĘ TYLKO NORMALNOŚCI.

    OdpowiedzUsuń
  5. I dlatego zupełnie nie rozumiem Pani reakcji. Z powyższej wypowiedzi wcale nie wynika, jakoby odpowiedzialnym za niewłaściwy Pani kontakt z córką wynikał z tego, że córka jest w takiej czy innej grupie religijnej (a cały blog w swoim temacie atakuje prędzej kościół chrześcijan baptystów). Niechęć męża córki do Pani może mieć podłoże religijne, ale tak samo może mieć podłoże tego, że mąż nie chce by Pani zbytnio angażowała się w ich związek (i tutaj faktycznie możliwe, że chęć oderwania się od wpływu rodziców jest zbyt wielka). Wina może leżeć po obu stronach.

    Podłoże może więc być zupełnie gdzie indziej. Myślę więc, że sugerowanie manipulacji jest dość niesprawiedliwe. Przedstawiła Pani dość niepełną definicję psychomanipulacji - ale choćby w tym zakresie, w jakim Pani ją przedstawiła brakuje jednego PODSTAWOWEGO czynnika - czy to, że pani córka przynależy do tej grupy powoduje w niej (córce) uzależnienie czy destrukcję? Nie, nic podobnego nie wynika. Wynika jedynie to, że destrukcji uległa Pani więź z córką, a ta może nastąpić z wielu (wręcz setek) różnych powodów.

    Stwierdzenie, że gwałtowne przemiany czy wręcz bunt są domeną wyłącznie ludzi młodych (w czasie dojrzewania) jest mylne. Podobnie dzieje się w każdym przypadku, gdy człowiek trafia w zupełnie nowe środowisko (nowa szkoła czy uczelnia, nowa praca, nowe miejsce zamieszkania).

    Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, ale moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłyby odwiedziny zboru, do którego przynależy córka i rozmowa z pastorem. W rozmowie sugerowałbym skupić się na chęci nawiązania pozytywnych relacji z córką, może nawet chęć pogodzenia się z nią, a wszystko to pomijając kwestie religijne.

    Dla lepszego zrozumienia sytuacji prosiłbym o odpowiedź na pytania, które zadałem wcześniej, a nie otrzymałem odpowiedzi:

    - Czy próbowała pani zachęcić córkę do powrotu do Kościoła Katolickiego? I jeśli tak, to w jaki sposób?

    - Czy próbowała pani konfrontować wierzenie córki z tym, co można przeczytać w Biblii? Jeśli tak, to proszę podać jakiś przykład.

    - Czy poza zerwaniem kontaktów z rodziną pani córka dopuszcza się czynów niewłaściwych - sprzedaje narkotyki, prostytułuje się, kradnie itp.?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za zainteresowanie i zabranie głosu w moim blogu.
    Proszę wybaczyć ale nie podejmę dyskusji na tematy religijne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmm... to dziwne, bo cały blog tyczy się kwestii z pogranicza religii.

    Sekty działają najczęściej wokół instytucji religijnych, więc niechęć podejmowania dyskusji na ten temat jest dość zaskakująca. Tymbardziej, że uznała Pani, że głównym winowajcą rozłąki z dzieckiem stała się instytucja religijna.

    Pytania jakie zadałem jedynie miały na celu uściślenie pewnych okoliczności całej sytuacji. Myślałem, że odpowiedź na te pytania pokaże tło całego konfliktu. Z drugiej strony nikt Pani do niczego nie zmusi. Dziwne to jednak, ponieważ pytajałem de facto o rzeczy mało związane z religią, a prędzej o rzeczy z zakresu wpływu społecznego (chęci przekonania do wyznawanych przez ogół społeczeństwa wartości/ chęć konfrontacji wartości i wierzeń/ negatywny wpływ grupy na jednostkę).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy grupa chrześcijańska może miec destrukcyjny wpływ na więzi rodzinne?
    To trochę jak pytanie czy rodzice mogą być toksyczni dla dzieci. Wiemy, źe są tacy rodzice, co nie oznacza,że rodzina jest złą instytucją!
    Udział córki w społeczności chrzescijańskiej nawet bliskiej ideału zajmuje jej czas, uwagę, oznacza intensywne emocje, co matka może odczuwać jako odsuniecie się od niej dziecka. Niestety nie ma idealnych wspólnot. Wiele społeczności, nawet nie identyfikowanych z sektami, ma jakieś cechy podobne do kultów. Wiem, ze w protestantyzmie trwa spór o stosunek do ekumenizmu. Wygląda to tak: my jasno widzimy co mówi Słowo Boże, oni (katolicy) nie są mu posłuszni, więc ... nie są chrześcijanami i czekajmy by radować się upadkiem Wielkiego Babilonu! Do tak złej opini jaką mają fundamentalistyczni babtyści o katolicyzmie trudno odnależć podobną u "nietolerancyjnych" katolików!
    Pycha z "posiadania" Prawdy bywa porażająca. Mówienie: Panie, Panie, to za mało, by należec do Chrystusa. Dla protestanckich neofitów nie jest to łatwe do zrozumienia. Pycha i poczucie litosci (wyższości w praktyce) utrudnia relacje rodzinne.
    Jeśli czytają mój post babtyści, to zachęcam was do przemyślenia owoców Ducha ...
    Janusz

    OdpowiedzUsuń
  9. Historia córki wskazuje na stosowanie manipulacji mentalnej występujacej w grupach destrukcyjnych.Zwerbowana przez najbliższą koleżankę, ukształtowano w niej postawę wrogości wobec rodziny a nawet wręcz nienawiści, doprowadzono do zerwania więzów z najbliższymii do zmiany postawy wobec rzeczywistości.Przekonanie o jedynie słusznej wierze, izolacja wobec świata nasuwają niepokojące pytania . Czy są to metody akceptowane w Kościele Baptystycznym dla zdobycia nowych wiernych? A przecież Kościół Baptystyczny wyznaje tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa co Kościół Katolicki.A może istnieje rozbieżność między tym, co głosi oficjalnie Kościół Baptystyczny a praktyką? Czy jest to druga twarz Kościoła Baptystycznego skrzętnie skrywana?Ta dramatycna historia znajduje potwierdzenie w historii córek Cz. Niemena , które także odizolowały się od rodziny prezentując wobec niej nieuzasadnioną wrogość.AŁ

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowna Pani, jestem protestantką i bardzo kocham Jezusa. Uratował mi życie i zupełnie mnie zmienił. Naprawdę na lepsze. Pojawiło się we mnie np. pragnienie pomagania innym ludziom, co wcześniej nie było w mojej naturze. Wiem, że to jest działanie Ducha Świętego. Sama nazwa "chrześcijanin" nie pochodzi bynajmniej od słowa "chrzest", ale oznacza "naśladowcę Chrystusa". Jeśli ktoś się nawraca, staje się uczniem Jezusa i naradza się na nowo, co widać w jego czynach. Nawrócenie zaczyna się od pokuty, wyznania grzechów, zadośćuczynienia i chęci podobania się Bogu. Jeśli rzeczywiście pani córka tak się zachowuje, to śmiem stwierdzić, że tylko zmieniła denominację, ale się nie nawróciła. Kościół Baptystów nie jest sektą; opiera się całkowicie na Bożym Słowie i uwielbia Boga. Ale to, że ktoś chodzi do kościoła nie znaczy, że jest chrześcijaninem. Niech pani Bóg wybaczy, że zasiała pani podejrzenia w sercach ludzi, którzy czytają ten blog, a którzy nie znają ani tego kościoła, ani Biblii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Droga Pani.To co Panią w życiu spotkało jest piękne, pewnie została Pani wybraną i obdarzona głęboką wiarą.Cieszę się,że w swoim życiu odnalazła Pani swoje szczęście i powołanie niesienia pomocy innym.Wszak człowiek nie powinien być obojętny wobec drugiego człowieka zwłaszcza jeżeli jest w potrzebie.
    Byłabym bardzo szczęśliwa gdybym przy Pani deklarowanej chęci niesienia pomocy innym ja również mogła skorzystać z danej jej łaski i prosić o pomoc w rozwiązaniu problemu.
    Zanim opublikowałam mój blog czym nadałam sprawie pewien rozgłos i zasiałam jak to Pani pisze "podejrzenia w sercach ludzi" ,uczyniłam wiele by istniejący stan zmienić .Próbowałam zainteresować problemem Radę Kościoła w Warszawie przed którą występowałam oficjalnie przedstawiając sprawę.Przemilczano ją i nie uczyniono w tej kwestii niczego.Pisze Pani cyt."Jeśli rzeczywiście pani córka tak się zachowuje,to śmiem stwierdzić,że tylko zmieniła denominację,ale się nie nawróciła ".
    Co to znaczy nie została nawrócona?
    Kto i w jaki sposób miałby tego dokonywać?.
    Znajduje się od lat w społeczności baptystów,została do niej przyjęta spełniając,jak mniemam,warunki "Artykułu 10. O zborze Pańskim (Wyznanie Wiary Baptystów Polskich z 1930r. )
    Przyjęcie do zboru : Przyjęcie nowych członków następuje przez głosowanie i chrzest po uprzednim zaznajomieniu się ze stanem ich du­szy i wysłuchaniu wyznania ich wiary . Przy tym bardzo pożądane jest głosowanie jednomyślne.
    Karność zborowa.."
    Psychologowie i znawcy sekt, metodę odsunięcia od rodziny, uznają za jeden z elementów definiujących pojęcie sekty.
    Jeżeli wspomniana przez Panią denominacja istnieje w strukturach Kościoła Baptystów, stosując przywołaną metodę będącą częścią szerszego oddziaływania na sferę psychiczną jednostki, to proszę się nie dziwić mojej reakcji.Skojarzenie moje pozostaje tylko jedno
    Zadaję pytanie ;kto komu wyrządził krzywdę?!Komu Bóg ma wybaczyć ?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowna Pani, nie zrozumieliśmy się. Nawrócenie i wpisanie kogoś na listę danego kościoła to dwie oddzielne kwestie. Sama pani wie, że 90% Polaków to zadeklarowani katolicy, a ilu z nich to rzeczywiście osoby wierzące, które naśladują Jezusa. Dla wielu wszystko skończyło się na ochrzczeniu ich w wieku niemowlęcym i przez to dostali się na listę członków kościoła. Pewnie jest wielu ludzi, którzy mogliby mieć takie same pretensje do kościoła katolickiego, jak pani do kościoła protestanckiego, z powodu czyjegoś okropnego zachowania. Ale wiara jest oparta na osobistej decyzji. W pewnym momencie mojego życia uznałam, że jestem grzesznikiem i przeraziłam się. A potem dowiedziałam się, że Jezus oddał za mnie życie i jeśli wyznam Mu swoje grzechy i odwrócę się od nich, a Jezusa uznam jako mojego Pana, będę zbawiona. Zrobiłam to i zaczęło się moje nowe życie z moim Zbawicielem, którego bardzo kocham. Zostałam ochrzczona na potwierdzenie mojego wyznania i wpisana na listę członków kościoła, ale do serca nikt mi nie mógł zajrzeć. Ja sama odpowiadam za moją więź z Bogiem. Oczywiście ilekroć ktoś zauważy we mnie coś złego, zawsze jest mile widziany, jeśli mnie napomni, będzie się o mnie modlił i pomoże mi się zmienić, ale tak, czy owak to jest moja odpowiedzialność. I nie mogę nazywać kościoła sektą tylko dlatego, że któryś z jego członków zachowuje się paskudnie. Najważniejsze nie jest to do jakiego kościoła pani córka chodzi, ale czy jest człowiekiem narodzonym na nowo, jak to określa Pismo Święte. I dlatego niewątpliwie potrzebuje dużo wytrwałej modlitwy i solidnego, pełnego miłości i troski napomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Droga Pani
    Blog stworzyłam z potrzeby serca nie mogąc pogodzić się z trwającą sytuacją.
    Nie o ocenę mojej córki w nim chodzi ale o kontekst sytuacyjny,na tle którego w oparciu o liczne publikacje,wypowiedzi psychologów oraz ich interpretacje,jak również osobiste konsultacje z różnymi organizacjami zajmującymi się problemem sekt stosujących różne formy manipulacji sferą psychiczną,utwierdziła mnie w przekonaniu i sprowokowała do sformułowania wyrażenia opinii zawartej w blogu.
    Kontekst sytuacyjny.splot wydarzeń, a nie debata na temat wiary i przynależności kościelnej jest przedmiotem treści blogu.
    Przyczyna niemożności nawiązania kontaktu z córką nie jest wynikiem wiary lub niewiary jej samej,lecz efektem wpływu środowiska w którym jest
    Ponieważ kontekst jest w około baptystyczny stąd jego przywołanie.
    Bardzo dziękuję za zainteresowanie się moim blogiem.Pragnę jednak Panią poinformować,że rozwijanie tematu religijnego nie będzie w przyszłości publikowane ze względu na troskę zachowania jego charakteru.
    Pragnę nim zainteresować wszystkich tych którzy w jakiś sposób pomogą rozwiązać mój problem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po analizie treści otrzymanych komentarzy z dn 30 marca i 3 kwietnia, zauważyłam niekonsekwencję w zwrotach do mnie.
    W pierwszym cyt."Szanowna Pani, jestem protestantką ..."(forma żeńska) w drugim cyt."Szanowna Pani, nie zrozumieliśmy się ..."(forma męska).
    Kto za kogo wyraża swoje opinie?
    Nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie.Sama sobie na nie odpowiedziałam.
    Jakiś mierny,drugiej klasy,animator baptystyczny pisze niemerytoryczne komentarze próbując stworzyć obraz swobodnego wyrażania opinii przez członków społeczności baptystów i odwrócić uwagę od sedna tematu bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę Pani w ten sposób niczego Pani nie osiągnie
    "Musicie się na nowo narodzić".... powiedział Pan Jezus do Nikodema ,szanowanego dostojnika żydowskiego ,który był obeznany w pismach jak mówi biblia w Ew Jana w trzecim rozdziale :)
    Kłótnie o zakon prowadzą tylko do zguby słuchaczy i nie są zbawienne dla żadnej ze stron. Jednak po ludzku patrząc na Państwa relacje nie dziwię się Pani jako matce, ponieważ sama jestem matką Mam córkę 29 lat i wydaje mi się ,że miłość matki do córki jest inna niż córki do matki. Oczywiście są granice przyzwoitości Patrząc natomiast duchowo jeśli Pani córka nie jest osoba narodzona na nowo , to jest martwa w swoich grzechach , co można zobaczyć właśnie po owocach ducha, opisanych w Galacjan piątym rozdziale Nie mając mocy Ducha Św nie możemy kochać człowieka szczerym sercem. Wychowanie ludzkie, a wychowanie w Duchu Św , to dwie różne sprawy Nie można ujrzeć Królestwa Bożego bez narodzenia z wody i z Ducha Istnieje prawdopodobieństwo ,że córka Pani ma nafaszerowany mózg prawdami biblijnymi ale w niewłaściwy sposób te prawdy , które powinny wyzwalać , po prostu związały ją strachem i w tej sytuacji Pani córka potrzebuje uwolnienia Myślę,że rozmowa z córka w Duchu miłości rozwiąże cały konflikt Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Droga Pani.

    Wypowiedź Pani prowokuje do dyskusji.Nie chcę jednak rozwijać tematu religijnego.Pominę również pani "ocenę" stanu duchowego mojej córki.W stan duchowy,w znaczeniu wiary,czy też laickim w stan umysłu, można ingerować w sposób powierzchowny i głęboki.Ten drugi dotyka o wiele głębszych sfer życia człowieka oraz o wiele ważniejszych wyborów.

    Owoce Ducha Świętego to przecież stan świadomości i dojrzałości psychicznej człowieka wolnego od wpływu tego co stanowi przeciwieństwo tych owoców.

    Parafrazując,szatan pod postacią węża,w Edenie potrafił zmanipulować Ewę a ona Adama.

    Zagłębienie się w psychikę ludzką i ingerencja w nią po to by osiągnąć własny cel jest działaniem niegodnym.Bezdyskusyjną jest dziś wiedza o ingerencji mentalnej i sposobach jej stosowania.

    O tym się mówi,pisze i uczy.Organizuje sympozja i konferencje.Biorę udział w takich spotkaniach.Ostatnio,w maju 2011 brałam udział w międzynarodowej konferencji zorganizowanej przez FECRIS (Fédération Européenne des Centres de Recherche Fédération Européenne des Centres de Recherche et d'Information sur le Sectarisme- (francuski) Europejska Federacja Centrów Badań i Informacji o Sekciarstwie - jest organizacją non-profit, , które służy jako organizacja zrzeszająca grupy, które badają działalność sekt i kultów oraz organizacje w Europie) na której omówiono i przedstawiono sposoby psychomanipulacji i jej skutki.

    Piszesz,że córka potrzebuje uwolnienia.Zgadzam się z Tobą.Myślę,że tego uwolnienia,może dokonać tylko ktoś kto wpędził ją w tą "psychologiczną pułapkę"i jak to określiłaś "nafaszerował mózg biblijnymi prawdami..." które nie wyzwalają lecz ograniczają.

    Jak rozmawiać z córką która tego nie chce,nie może,ma zakazane....

    Gdybym mogła spotkać się z córką i nieskrępowanie porozmawiać z pewnością pokonałybyśmy dzielące nas od siebie granice.

    Dziękuję za komentarz.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń